- Na podstawie zabezpieczonych w miejscu zbrodni śladów biologicznych dysponujemy DNA sprawcy, tym samym wiemy, jak on wygląda - tłumaczy Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi. - Prokurator prowadzący śledztwo nie wyraził zgody na ujawnienie jego cech fizycznych.
Śledczy wiedzą, ile morderca ma lat, znają jego przybliżony wzrost. Wiadomo też, jaki ma naturalny kolor włosów i jakiej barwy są jego oczy. Sporządzono także profil psychologiczny zabójcy. Sztab policjantów zajmujących się sprawą bestialskiej zbrodni pieczołowicie sprawdza także tysiąc osób, których telefony komórkowe logowały się w okolicy zieleńca ok. godz. 18.30, 4 grudnia ubiegłego roku (wtedy doszło do mordu).
Funkcjonariusze wciąż zabezpieczają nowe nagrania kamer monitoringu i wciąż przesłuchują kolejne osoby. Od części pobierany jest wymaz ze śluzówki gardła, żeby porównać DNA. Dotychczas w żadnym przypadku chromosomy nie zgadzały się z zabezpieczonym materiałem.
- Współpracujemy z różnymi instytucjami mogącymi pomóc w sprawie. Choćby z placówkami medycznymi, które dysponują materiałami genetycznymi. Oprócz tego na bieżąco sprawdzamy bazę danych osób notowanych - wyjaśnia prokurator Bukowiecki.
Wciąż nie ustalono tożsamości trzech mężczyzn, których niewyraźne wizerunki zostały upublicznione. Te osoby zostały nagrane przez kamery zamontowane blisko parku (zobacz, zapis z monitoringu na zdjęciach).
Przypominamy, że koszmar wydarzył się w piątek 4 grudnia ok. godz. 18.30 w mało uczęszczanej części parku na Zdrowiu. 57-letnia nauczycielka jednej ze szkół na Chojnach wybrała się tam na spacer z psem rasy beagle (mieszkała na pobliskim Teofilowie). Przysypane liśćmi ciało odkryto następnego dnia rano po tym, jak zaginięcie kobiety zgłosił jej mąż. Jak ustalono w trakcie oględzin i przeprowadzonej sekcji zwłok, 57-latka zmarła wskutek uduszenia (sprawca zakrył jej nos i usta dłonią), a atak miał podłoże seksualne. Z kobiety zsunięta była częściowo odzież. Napastnik prawdopodobnie miał na sobie lateksowe rękawiczki, bo ich fragmenty znaleziono na miejscu zbrodni. To z kolei wskazuje, że dewiant działał z premedytacją, polował na ofiarę... Nie wiadomo, czy chciał zabić, czy tylko zaspokoić się seksualnie i sytuacja wymknęła mu się spod kontroli. Niewykluczone, że zaatakuje ponownie, dlatego policja apeluje do kobiet o rozwagę i pomoc, jeśli padły ofiarą podobnych napaści, ale nie zgłosiły tego na policję.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?